- W zeszłym tygodniu hitem były fikołki i inne akrobacje polityków koalicji rządzącej, którzy przez wiele miesięcy krytykowali i obrażali Donalda Trumpa, a po niespodziewanym dla nich (i chyba tylko dla nich) zwycięstwie w wyborach prezydenckich w USA zaczęli udawać, że w sumie to zawsze Trumpa szanowali, nigdy złego słowa nie powiedzieli i wręcz go chwalili. Problem jest tylko taki, że administracja USA to nie elektorat wyborczy w Polsce i tego typu zachowania mogą wzbudzić do najwyżej uśmiech politowania. W interesie Polski jest jednak, aby relacje ze Stanami Zjednoczonymi i nowym przywództwem były co najmniej poprawne. Jaka więc była pierwsza decyzja rządu Polski, aby załagodzić zdecydowanie trudną sytuację? Otóż powołał on Bogdana Klicha na ministra pełnomocnego-chargé d’affaires Ambasady RP w USA. Klich na swoim oficjalnym koncie na portalu x.com nazwał Trumpa „niezrównoważonym i nie szanującym demokracji politykiem”. Teraz przed administracją Trumpa będzie reprezentował interesy Polski. Szansa wycofania się z zachowaniem twarzy przepadła.
- Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, który swego czasu nazywał Trumpa proto-faszystą, a ostatnio zgrabnym fikołkiem twierdził, że wielokrotnie chwalił Trumpa, dalej brnie w swoją poprzednią narrację. 15 listopada na swoim koncie na portalu x.com udostępnił z podziękowaniem wpis Marka Borowskiego, który napisał o Trumpie: „czy można było dobrze pisać o polityku, który (pomijając wszystkie inne zarzuty , a jest ich wiele i to mocno kompromitujących), nie tylko nie uznał wyników demokratycznych, uczciwych wyborów, które przegrał, ale podburzył tłum do ataku na Kapitol?” W rzeczywistości Trump nie tylko nie zachęcał do działań przemocowych, ale zaraz po wtargnięciu demonstrantów na teren Kapitolu zaapelował do nich o powrót do domu i zaprzestanie agresywnych działań na terenie stolicy. Tak więc osoba odpowiedzialna za polską politykę zagraniczną powtarza obraźliwe i nieprawdziwe wpisy dotyczące prezydenta-elekta Stanów Zjednoczonych. Z połączeniu z niedawnym apelem Sikorskiego o przyłączenie Polski do wojny z Rosją, nasuwa się pytanie, w czyim interesie działa Radosław Sikorski.
- Posłowie KO i PSL zablokowali w Sejmie projekt Polski2050 dotyczący odpolitycznienia spółek skarbu państwa – notabene to była jedna ze sztandarowych obietnic wyborczych. Projekt utknął w sejmowej podkomisji. Genialne usprawiedliwienie przedstawił Adam Dziedzic z PSL. Stwierdził on, że „jeśli policzymy, ilu jest członków partii, parlamentarzystów, radnych i zakażemy im zasiadania w radach, to nie znajdzie się na rynku tylu kompetentnych kandydatów do obsadzania rad”. Tutaj nasuwa się pytanie: jakim cudem prywatne spółki znalazły na rynku specjalistów do rad nadzorczych, skoro nie korzystają z usług polityków PSL i KO?
- Ministerstwo Edukacji coraz głośniej mówi o wprowadzeniu do szkół większego rygoru. Chodzi o to, by zabronić rodzicom zabierania dzieci na wyjazdy urlopowe w trakcie roku szkolnego. I nie ma tutaj znaczenia, czy dziecko bez problemu nadrobi zaległości – chodzi o to, że ma fizycznie być w szkole. Jak powiedziała dla „Rzeczpospolitej” osoba bliska kierownictwu MEN, „nie może być tak, że uczeń może nie pojawić się w szkole przez pół semestru, a i tak zda”. Innymi słowy, wg Ministerstwa Edukacji zupełnie nieistotny jest poziom wiedzy ucznia i fakt opanowania przez niego całego wymaganego materiału szkolnego. Ma siedzieć na miejscu, bo choćby był najlepszy, to będzie powtarzał klasę. Nawiasem mówiąc, pomysły polityków Lewicy chyba zasługują na osobny dział.
- Daniel Schwammenthal, dytrektor AJC Transatlantic Institute i dr Ariel Muzicant, Prezydent European Jewish Congress wezwał do surowego ukarania Grzegorza Brauna za „antysemickie wystąpienie”. Poszło o wypowiedź Brauna w Parlamencie Europejskim. Powiedział on, że „izraelscy chuligani, którzy najechali Amsterdam w ubiegłym tygodniu, śpiewali „Dlaczego nie ma szkół w Strefie Gazy? Bo zabiliśmy wszystkie dzieci!” To ich piosenka. Dlatego wyrażam wdzięczność każdemu, kto potępia taką ekspresję żydowskiego rasizmu.” Pozostawię to bez komentarza.
Za oceanem pierwsze powiewy normalności. Czekamy, aż wiatr zawieje i u nas.