Aborcja w przypadku ciąży z gwałtu, czyli jak dajecie sobą manipulować.

Szczerze mówiąc jestem lekko zażenowany. Przy czym „lekko”, to łagodne określenie. Chodzi mi o powszechne oburzenie deklaracją Sławomira Mentzena, że jest on przeciw dopuszczalności aborcji w przypadku ciąży pochodzącej z gwałtu.

Mentzen nie zadeklarował, że będzie dążył do zmiany tego przepisu. Co więcej, wyraźnie zaznaczył, że nie zamierza podejmować w tym kierunku żadnych działań. A jednak w mainstreamowych mediach podniosło się niesamowite wycie lewicowo-liberalnego pro-aborcyjnego lobby.

Co było takiego oburzającego w wypowiedzi Mentzena, że spotkało się z paniczną wręcz reakcją? Otóż Mentzen ośmielił się powiedzieć głośno o swoich przekonaniach. A w dzisiejszym świecie nikt nie ma prawa publicznie ujmować się za życiem dzieci nienarodzonych. Tym bardziej, że miało to miejsce w przypadku osoby o gigantycznych wręcz zasięgach, o jakich nie mogą nawet marzyć oponenci z mainstreamu. Dodatkowo to pierwszy w historii kandydat na prezydenta, który odważył się powiedzieć o swoich przekonaniach w sposób aż tak dosadny. Pięć lat temu Krzysztof Bosak również reprezentował stanowisko pro-life, które wykluczało aborcję niezależnie od okoliczności, w tym w przypadku gwałtu. W swoim programie wyborczym Bosak opowiadał się za „pełną ochroną życia” od poczęcia, co implicite obejmowało sprzeciw wobec aborcji w takich sytuacjach, choć nie zawsze eksponował ten konkretny aspekt w kampanii tak wyraźnie jak Mentzen.

Mentzen odważył się to powiedzieć wprost, na żywo, podczas programu o rekordowej oglądalności. A tego szeroko pojęta lewica nie mogła już ścierpieć. Zaczął się więc zmasowany atak, wykorzystujący manipulację, posuwający się wręcz do ordynarnych kłamstw.

  1. Zdajecie sobie sprawę, ile jest przypadków aborcji z gwałtu rocznie w naszym kraju? Otóż… około jednej. Tak, JEDNEJ. Tak, ta cała nagonka podniosła się z powodu JEDNEJ aborcji rocznie. Wściekły atak spotkał Mentzena za wyrażenie przekonania, że wg niego nienarodzone dziecko nie powinno być karane śmiercią za zbrodnię ojca.
  2. Głównym zarzutem w stosunku do Mentzena jest to, że nazwał gwałt „nieprzyjemnością”. Problem tylko w tym, że taka sytuacja nie miała miejsca. Establishment bazuje na przekonaniu, że mimo ogromnej oglądalności większość Polaków i tak nie słuchała wypowiedzi Mentzena, a jedynie czytała komentarze. Jak było w rzeczywistości? Mentzen nazwał gwałt „straszną tragedią”, nigdy nie padło słowo „nieprzyjemność” w stosunku do ciąży z gwałtu. Słowa „nieprzyjemność” użył w dalszej części wypowiedzi, gdy stwierdził, że człowieka nie można zabić w żadnym wypadku, nawet, gdy ten człowiek wiąże się z wielką nieprzyjemnością. Co dotyczyło jakiejkolwiek nieplanowanej ciąży, a nie jedynie ciąży z gwałtu. To całkowicie zmienia znaczenie tej wypowiedzi. Czy myślicie, że dziennikarze i politycy nie zdają sobie sprawy z tego, co Mentzen naprawdę powiedział? Oczywiście, że wiedzą – to są celowe kłamstwa i manipulacje, aby obrzydzić Wam nastawienie pro-life i wpojenie Wam jedynych, słusznych (oczywiście lewicowych) przekonań.
  3. W dzisiejszych czasach, kiedy – abstrahując całkowicie od innych motywacji – mamy od ręki dostępną tzw. pigułkę „dzień po”, nie wierzę, że ofiara gwałtu w ogóle dopuści do niechcianej ciąży tylko po to, żeby później zabić dziecko. Dlatego też zakaz aborcji ciąży z gwałtu nie powinien mieć żadnego znaczenia. Trudno bowiem usprawiedliwić dopuszczenie do zabicia małego dziecka w sytuacji, kiedy bez najmniejszego problemu można było uniemożliwić już samo zagnieżdżenie się zarodka.
  4. Pojęcie „małego dziecka”, które użyłem, ma duże znaczenie. Bo w przypadku aborcji ciąży z gwałtu nie ma ograniczeń czasowych. Oznacza to, że „lekarz” może zabić dziecko w brzuchu matki nawet dzień przed planowanym porodem. W mocy prawa. Podobnie, kiedy na względzie ma zdrowie matki. Nawet… psychiczne. Tak, dzisiaj w Polsce w majestacie prawa zabijane są dzieci nawet w 9 miesiącu ciąży.

A jak już poruszyłem temat aborcji nawet w 9 miesiącu, to jak myślicie, jak ona wygląda? Tak, jak eutanazja starszych ludzi? A może jak usypianie zwierząt? Chcielibyście…

W przypadku małych dzieci nie obowiązują zasady, których bezwzględnie muszą się trzymać nawet weterynarze. Zwierzęcia nie można uśpić zastrzykiem w serce bez uprzedniego znieczulenia. Dlatego, że zastrzyk w serce sprawia niewypowiedziane cierpienie i nie wolno w ten sposób znęcać się nad zwierzętami. Natomiast dziecko, nawet zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki – już można zabić zastrzykiem z chlorku potasu, prosto w serce, bez żadnego znieczulenia. Właśnie niedawno w taki sposób zginął malutki Felek, będący w 9 miesiącu ciąży. Zginął w szpitalu w Oleśnicy pomimo faktu, że inny szpital chciał zakończyć natychmiast ciążę przez cesarskie cięcie i uratować życie małego Felka. Zginął w ogromnych cierpieniach.

Zastrzyk bez znieczulenia prosto w serce to metoda, którą stosuje się, by zabić większe dzieci. Te mniejsze, ale już z rozwiniętym układem nerwowym, zabija się inaczej. W Oleśnicy wkładają maszynę ssącą i żywe dziecko, oczywiście bez znieczulenia, rozrywają na kawałki. Wyobrażacie sobie ten wrzask w mediach, gdyby ktoś wpadł na trop weterynarza, który w ten sposób uśmierca zwierzęta? Natomiast ludzi wolno.

A Was tak zmanipulowali, że ta sytuacja wydaje się Wam normalna. Nie, nie jest. Zabijanie dzieci, w jakimkolwiek wieku, jest morderstwem. Pochwalanie tego pod pretekstem prawa do wyboru – zwyczajnym zwyrodnialstwem. Popieranie ludzi, którzy obiecują rozszerzyć te zbrodnicze praktyki na całą Polskę – zezwierzęceniem do kwadratu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *