A gdyby tak…
…w kościele, na niedzielnej Mszy świętej, nagle pośród wiernych objawił się Jezus? Stanąłby w olśniewającym blasku przy ołtarzu i z uśmiechem spoglądał na zgromadzonych.
Jak Ci się wydaje, jak byś się zachował? Jak inni ludzie by na to zareagowali? Czy siedzieliby – jak co tydzień – niektórzy znudzeni, inni zajęci swoimi planami na dalszą cześć dnia? Czy nadal nie mogliby się doczekać końca Mszy? Bo to takie nudne, powtarzalne, bo przychodzę z tradycji, bo tak trzeba, bo mama kazała…
A może wszyscy rzuciliby się na kolana, patrzyli z zachwytem, zaśpiewali radosne „Alleluja”? A może każdy by chciał osobiście porozmawiać z Jezusem, przytulić się, pobyć w Jego towarzystwie? Może pod koniec spotkania wyszliby z wielkim ociąganiem, nie mogąc się jednocześnie doczekać następnego?
Jak Ci się wydaje, który scenariusz jest bardziej prawdopodobny?
Jeżeli odpowiedziałeś sobie, że drugi – zastanów się – jak przeżyjesz kolejną niedzielę i kolejną Mszę Świętą?
A może… po prostu tak naprawdę nie wierzysz, że Jezus tam będzie osobiście? Że będzie stał pośrodku i błogosławił wszystkim zgromadzonym? Że wprawdzie niewidoczny, ale obecny?
To jak, wierzysz czy nie wierzysz?