Nie. Zgodnie z zasadą: „my nie ruszamy was, a wy nas”, która jest obecna w polityce od Okrągłego Stołu. Pisałem o tym zaraz po wyborach. Wspomniałem, że pewnie, znajdą jakiegoś kozła ofiarnego, żeby zachować pozory, by ciemny lud uwierzył, że coś się zmienia. Tymczasem nic się nie zmieni.
Dokładnie tak się dzieje. Naiwny tłum dostał igrzyska w postaci tymczasowego aresztowania mało znaczących dla poprzedniej władzy trójki urzędników ministerstwa sprawiedliwości. Chyba nikt nie ma żadnych wątpliwości, że gdyby mieli jakiekolwiek znaczenie, jak np. Kamiński czy Wąsik – nie spędziliby w więzieniu więcej niż kilka dni. Oberwało się także prawdopodobnie całkowicie niewinnemu szefowi fundacji Profeto, księdzu Michałowi Olszewskiemu. Dlaczego piszę, że prawdopodobnie niewinnemu? Bo gdyby obecna władza miała jakiekolwiek prawdopodobne zarzuty, niezwłocznie by zostały upublicznione, aby zaspokoić żądze krwi lewicowych, antyklerykalnych wyborców. Tymczasem śledczy dysponują wszelką dokumentacją, co wyklucza możliwość mataczenia przez zatrzymanych. Ten fakt uniemożliwia z kolei zastosowanie tymczasowego aresztowania. Pikanterii dodaje fakt, że o areszcie dla ks. Olszewskiego orzekał sędzia, który był… wiceministrem w rządzie Tuska! Połączenie tych dwóch faktów powinno natychmiast zakończyć areszt dla ks. Olszewskiego. Gdyby tylko chodziło rzeczywiście o prawdę. Tymczasem nic niestety na to nie wskazuje. A jeżeli do tego dołożymy niedopuszczenie adwokata do oskarżonego, czy też próbę przesłuchania adwokata w sprawie oskarżonego – maluje się tak totalne bezprawie, jakie nawet za czasów PiS było nie do pomyślenia.
Koronnym dowodem, że nikt nie zamierza nikogo rozliczać, są listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego rządzącej koalicji. Dlaczego? To poczytajcie:
Pomysłem na rozliczenie poprzedniej władzy miało być powołanie sejmowych komisji śledczych. To miało być tak spektakularne i medialne, że pierwsza komisja (do spraw wyborów kopertowych) została powołana już 7 grudnia 2023 roku, czyli prawie tydzień przed powstaniem rządu! Przewodniczącym został poseł Dariusz Joński. Na listach KO dostał jedynkę w Łodzi i został europarlamentarzystą – co de facto zakończyło pracę komisji.
Kolejną sztandarową komisją do spraw rozliczania poprzedniej władzy była komisja do spraw afery wizowej. Przewodniczącym został poseł Michał Szczerba. Czy zamierzał pracować intensywnie w celu wyjaśnienia nieprawidłowości? Ależ skąd! Od samego początku było wiadomo, że wymiera się do Europarlamentu, a praca w komisji sejmowej miała być tylko pozorna. Szczerba został wybrany z okręgu nr 4. W międzyczasie z setek tysięcy nielegalnie wydanych wiz zrobiło się kilkaset.
Pod koniec stycznia powstała komisja ds. Pegasusa. Na czele stanęła posłanka Magdalena Sroka. Ta sama, która się już na początku skompromitowała oświadczając, że rezultatem pracy komisji będzie wykazanie nieprawidłowości – jeszcze przed przeprowadzeniem postępowania wyjaśniającego. Wiceprzewodniczący Marcin Bosacki również nie zamierzał długo pracować w komisji – również wybierając się do Parlamentu Europejskiego. Tym razem – bez powodzenia. Symbolicznie zaorał pracę komisji minister Bodnar stwierdzeniem, że nie jest mi znany żadnej przypadek stosowania inwigilacji Pegasusem bez zgody sądu. Jednym z sędziów, którzy wydawali zgodę Pegasusa – był słynny sędzia ówczesnej opozycji – Igor Tuleja. To było tak wymowne, że jakiś czas później na wystąpieniu Bodnara w Sejmie – nt. użycia Pegasusa – nie było prawie nikogo. Bo ten temat już praktycznie nikogo nie interesował.
Ale to nie koniec sprawy Pegasusa. W prokuraturze miał powstać specjalny zespół do wyjaśnienia tej sprawy pod przewodnictwem Józefa Gacka. To ten sam prokurator, który w 2014 roku wkroczył do siedziby „Wprost”, aby skonfiskować dziennikarzom nagrania z afery taśmowej i nie dopuścić do publikacji kolejnych nagrań, niewygodnych dla Donalda Tuska.
Mało kto pamięta, ale komisji śledczych miało być więcej. Nawet chcieli utworzyć stanowisko koordynatora, którym miał zostać Roman Giertych. Kolejne komisje nie powstały, do tej pory działające nie wykazały NICZEGO. Afery, które naprawdę należało wyjaśnić – nie zostały ruszone. Setki miliardów stracone na tzw. walkę z covidem, nielegalne zamykanie gospodarki, represje – takich historii jest mnóstwo – ale tego obecna władza nie chce wyjaśnić. Bo jeszcze mogłoby się okazać, nie będzie innego wyjścia, jak wsadzenie winnych do więzienia – a to przecież zakończyłoby nieformalną umowę: „my nie ruszamy was, a wy nas”. A do tego przecież nie można dopuścić.