Obce wpływy w Polsce jeszcze nigdy nie były tak jawne

Czy 10 lat temu komukolwiek przyszłoby do głowy, że nasze dzieci o II wojnie światowej będą uczyć Niemcy, a o rzezi wołyńskiej Ukraińcy? Że na wielkie wydarzenia polityczne będą organizowane przez Niemców? Właśnie niemożliwe stało się faktem – a kolejna teoria spiskowa zaczęła się realizować.

Pierwszy bulwersujący fakt: polsko-niemiecki podręcznik do historii. „Europa. Nasza historia” został opracowany głównie przez niemieckich autorów. Obecnie zatwierdzone przez Ministerstwo Edukacji wydanie obejmuje okres II wojny światowej. Kilka lat temu ten podręcznik został oceniony negatywnie przez MEN i niedopuszczony do użytku w szkołach. Po zmianie władzy wniosek o dopuszczenie został złożony ponownie i – co za niespodzianka – przeszedł bez problemu. Tym samym nasze dzieci będą się uczyć niemieckiej wersji historii. Tak się dzisiaj wykorzenia poczucie przynależności do własnego narodu. Stosowana za czasów niemieckich germanizacja została zastąpiona przez nowoczesną, pięknie wyglądającą współpracę europejską. Oczywiście pod światłym przewodnictwem Niemiec.

Mało tego. Jak poinformowała wiceminister edukacji Joanna Mucha, od września do polskich szkół pójdzie dodatkowo 60 do 80 tysięcy dzieci ukraińskich. O treści nauczania o rzezi wołyńskiej zdecyduje… ukraińsko-polska komisja (!!!). Doskonale wiemy, do jakiego stopnia Ukraińcy od lat usiłują fałszować historię, przedstawiając jednego z największych zbrodniarzy ubiegłego wieku – jako bohatera. Teraz dostaną wpływ na kształt nauczania historii w polskich szkołach.

Czy jest to zaskoczenie? Nie do końca. W lutym tego roku, przy okazji prac nad nową podstawą programową, wykreślona została rzeź wołyńska, która teraz figuruje pod nic nie mówiącym określeniem „konfliktu polsko-ukraińskiego”. Współautor korekty programowej oraz kierownik zespołu eksperckiego, Andrzej Pawlicki, usunięcie rzezi wołyńskiej z podstawy programowej tłumaczył… empatią dla uczniów z Ukrainy.

Rozumiem racje związane z pamięcią o Wołyniu, z naszą polityką historyczną i kapitałem moralnym państwa polskiego. Ale moja perspektywa to perspektywa kogoś, kto jest z dziećmi w klasie i musi zadać sobie pytanie: co zyskam, kiedy każde ukraińskie dziecko w Polsce zapamięta, że jego pradziadkowie są być może współwinni rzezi na Wołyniu? To jest pytanie pedagogiczne, bo w jednej klasie może być i Tomek i Dmytro. I to nie jest łatwe, jeśli na dzień dobry nauczyciel ma podyktować temat: “ludobójcza rzeź na Wołyniu”. To nie jest dobry pomysł na zbudowanie wspólnoty w klasie.

Tak więc powinniśmy zapomnieć o swojej historii, zapomnieć o ofiarach zbrodni niemieckich i ukraińskich – byle przypadkiem kogoś nie urazić.

W świetle powyższego nie dziwi zielone światło od podsekretarza stanu z PO dla drag queen w polskich szkołach.

Młodzież jest indoktrynowana na każdym kroku. Głośno było w ostatnich dniach o Campus Polska Przyszłości. Impreza organizowana oficjalnie przez PO, a konkretnie przez Rafała Trzaskowskiego i skupione wokół niego środowisko. Co ważne, impreza została organizowana przy wydatnym wsparciu finansowym Fundacji Konrada Adenauera, czyli think-tanku niemieckiej partii CDU, oraz Instytutu Roberta Schumana – think-tanku EPL – czyli międzynarodówki, której członkiem jest PO.

Warto podkreślić, iż Trzaskowski przy każdej okazji twierdzi, że Campus to całkowicie apolityczne wydarzenie. Natomiast tak się bawiła apolityczna młodzież:

Obecni na sali minstrowie z ramienia PO, Sławomir Nitras i Adam Szłapka, całkiem nieźle się przy tym bawili. Później Nitras tłumaczył, że od razu interweniował i prosił, żeby tego więcej nie puszczać. Generalnie to miała być inicjatywa młodzieży, która rządzi się przecież swoimi prawami i trudno tutaj winić polityków PO.

Naprawdę? Przenieśmy się w takim razie do sztabu wyborczego PO w Gdańsku, październik 2023 roku:

Niemcy i Ukraińcy robią u nas co chcą. Niewyobrażalny jest wręcz fakt ingerencji i program nauczania w Polskich szkołach. Dodatkowo Niemcy finansują polityczno-rozrywkowe hucpy, podgrzewając nienawiść i podziały wśród Polaków. A „polski” rząd temu przyklaskuje. Ba, bierze nawet w tym czynny udział.

Na koniec ciekawostka. Europoseł Lewicy Krzysztof Śmieszek ocenił, że wulgarna piosenka śpiewana podczas Campusa jest „dorobkiem kulturowym”, a uczestnicy zabawy w żadnym razie nie podlegają zapisom ustawy o mowie nienawiści. Nie od dzisiaj wiadomo, że mowa nienawiści to krytyka jedynych słusznych poglądów, szczególnie lewicowych. Gdy natomiast lewica wulgarnie obraża innych, jest to dopuszczalne wyrażanie swoich poglądów.

Jestem niesamowicie ciekawy, jak Krzysztof Śmieszek oceniłby piosenkę Bas Tajpan – „Chwasty”. W sumie to też dorobek kulturowy, a wartość artystyczna nawet wyższa.

Jak nie znasz, możesz posłuchać tutaj: https://soundcloud.com/jan-grabo/bas-tajpan-chwasty-1

Nota bene wykonawca tego utworu w ostatnich wyborach samorządowych startował z lewicowej listy „Dąbrowianie razem” – z poparciem samego szefa Lewicy – Włodzimierza Czarzastego. Oczywiście, po uprzednim złożeniu samokrytyki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *