Orzeczenie Sądu Najwyższego jest skrajnie niekorzystne dla rządu. Okazuje się bowiem, że usunięcie ze stanowiska Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego było bezprawne, a wszystkie decyzje jego następców nieistniejące. Trudno sobie nawet wyobrazić, jakie tsunami to może wywołać. Gdyby oczywiście orzeczenie zostało wdrożone w życie.
Mamy jednak do czynienia w Polsce z ewenementem na skalę światową. Rząd uznaje jedynie te orzeczenia i wyroki Sądu Najwyższego, które są mu na rękę. Jeżeli stanowisko Sądu Najwyższego nie zgadza się z linią rządu – uznawanej jest jako niebyłe. Tak było na przykład w przypadku orzeczenia Sądu Najwyższego o ważności wyborów parlamentarnych. Nikt z obecnej koalicji nie kwestionował ani orzeczenia, ani składu sędziowskiego. W przypadku dzisiejszej decyzji praktycznie na 100% zostanie ona zakwestionowana. Bo w przeciwieństwie do poprzedniej – jest nie na rękę rządowi.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Takie postępowanie to, abstrahując od elementarnego poczucia sprawiedliwości, równia pochyła do destrukcji państwa – zarówno wewnątrz, jak i na arenie międzynarodowej.
Praworządność, definiowana jako przestrzeganie prawa przez wszystkie podmioty państwa, stanowi fundament demokratycznego porządku. Sędziowie, w tym Sąd Najwyższy, pełnią rolę strażników konstytucji i praw obywatelskich, zaś ich orzeczenia mają kluczowe znaczenie dla funkcjonowania państwa opartego na prawie. Jeżeli w jakimkolwiek państwie rząd decyduje się na ignorowanie części sędziów Sądu Najwyższego oraz ich wyroków, w zależności od tego, czy są one korzystne dla jego interesów politycznych, mamy do czynienia z poważnym naruszeniem zasad praworządności, co niesie ze sobą groźne konsekwencje dla bezpieczeństwa obywateli i stabilności samego państwa. Taki proceder może doprowadzić do destrukcji systemu polityczno-prawnego, a nawet do upadku demokratycznych struktur państwa.
Pierwszy i najbardziej widoczny efekt to naruszenie równowagi władzy i zasady trójpodziału. Podstawą stabilnego państwa demokratycznego jest zasada trójpodziału władzy, która zakłada istnienie niezależnych od siebie trzech władz: wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej. Sądownictwo, w tym Sąd Najwyższy, pełni rolę kontrolną wobec władzy wykonawczej, co zapobiega nadmiernej koncentracji władzy i potencjalnym nadużyciom. Jeżeli rząd decyduje się na uznawanie tylko tych orzeczeń sądu, które są dla niego korzystne, narusza tę równowagę. To podważa fundamenty demokracji, w której każda z władz powinna działać niezależnie, zgodnie z konstytucją. Zależność orzeczeń Sądu Najwyższego od politycznej woli rządu podważa jego autorytet, a tym samym osłabia jego funkcję kontrolną.
Równocześnie, nie uznając jedynie części, niewygodnych dla siebie orzeczeń, rząd strzela sobie w kolano doprowadzająco do osłabienia autorytetu prawa i instytucji państwowych. Ignorowanie wyroków Sądu Najwyższego prowadzi do degradacji autorytetu prawa jako instytucji, która powinna być ponad polityką. Obywatele zaczynają postrzegać wymiar sprawiedliwości jako narzędzie rządowe, co prowadzi do utraty zaufania do instytucji państwowych. Skutkiem tego może być powszechna anarchia prawna, gdzie obywatele sami decydują, które przepisy są dla nich wygodne, naśladując postępowanie rządu. W rezultacie niszczy się nie tylko instytucje wymiaru sprawiedliwości, ale i spójność całego systemu państwowego.
Kolejnym etapem będzie erozja praw obywatelskich. Sąd Najwyższy pełni kluczową rolę w ochronie praw obywatelskich. Kiedy orzeczenia tej instytucji są ignorowane przez rząd, obywatele tracą gwarancję, że ich prawa zostaną należycie chronione. To prowadzi do sytuacji, w której rząd, będąc de facto ponad prawem, może dowolnie ograniczać prawa i wolności obywateli, bez obaw o konsekwencje prawne. W dłuższej perspektywie oznacza to erozję podstawowych wolności, takich jak prawo do sprawiedliwego procesu, wolność słowa czy prawo do zgromadzeń, ponieważ obywatele nie mają gdzie szukać ochrony swoich praw.
Jedną z najpoważniejszych konsekwencji polityki wybiórczego stosowania orzeczeń sądowych jest destrukcja zaufania społecznego. Zaufanie do systemu prawnego jest kluczowe dla stabilności społecznej i politycznej. Jeśli obywatele przestają wierzyć, że prawo obowiązuje wszystkich, mogą stracić wiarę w sens przestrzegania przepisów. Taki stan rzeczy prowadzi do chaosu prawnego, w którym zasady prawa stają się niejasne, a ich przestrzeganie arbitralne. W efekcie może dojść do społecznego niepokoju, a nawet zamieszek, gdyż obywatele będą odczuwali, że zostali pozbawieni fundamentalnych narzędzi ochrony swoich interesów.
I tutaj dochodzimy do głównego celu takich działań, czyli koncentracji władzy i autorytaryzmu. Wybiórcze ignorowanie wyroków sądów przez rząd to jeden z kroków w kierunku koncentracji władzy w rękach jednej grupy politycznej. Taka sytuacja może prowadzić do pełnej autorytaryzacji państwa, w którym rząd nie ma żadnych hamulców w realizacji swoich celów politycznych. Brak niezależnych instytucji kontrolnych, takich jak niezależne sądownictwo, pozwala na nieograniczone nadużycia władzy, korupcję oraz represje wobec obywateli i przeciwników politycznych. Historia pokazuje, że takie procesy często kończą się autorytaryzmem lub nawet dyktaturą.
Państwa, które nie przestrzegają zasad praworządności, tracą zaufanie na arenie międzynarodowej. Partnerzy międzynarodowi, zarówno polityczni, jak i ekonomiczni, będą obawiać się współpracy z państwem, które nie respektuje własnego prawa, co osłabia naszą pozycję w relacjach dyplomatycznych i handlowych. Długoterminowo może to prowadzić do izolacji politycznej i gospodarczej, co negatywnie wpływa na rozwój państwa i dobrobyt jego obywateli. Mimo aktualnego aplauzu Unii Europejskiej – której bardzo przeszkadzało łamanie prawa przez rząd PiS, natomiast zupełnie nie widzą problemu w zwielokrotnieniu tego zjawiska przez obecną koalicję.
Praktyka uznawania wyroków Sądu Najwyższego tylko wówczas, gdy są korzystne dla rządu, stanowi fundamentalne zagrożenie dla praworządności i stabilności państwa. Niszcząc niezależność sądownictwa, rząd osłabia zaufanie do instytucji państwowych, podważa prawa obywateli oraz zagraża bezpieczeństwu publicznemu. Taka polityka może prowadzić do destabilizacji wewnętrznej, erozji zaufania społecznego oraz ostatecznie do koncentracji władzy i autorytaryzmu. W dłuższej perspektywie jest to droga do destrukcji państwa, zarówno wewnętrznie, jak i na arenie międzynarodowej.